Autor Wiadomość
zdzisekbutton
PostWysłany: Wto 19:21, 20 Cze 2006    Temat postu:

A ja w komputerze
Dorota
PostWysłany: Wto 16:03, 20 Cze 2006    Temat postu:

A ja twarda tak jak goska...
Ambicja
PostWysłany: Pon 21:52, 19 Cze 2006    Temat postu:

Ja wole miekką okładke...
zdzisekbutton
PostWysłany: Pon 17:30, 19 Cze 2006    Temat postu:

Tak......... niestety
zdzisekbutton
PostWysłany: Pon 17:29, 19 Cze 2006    Temat postu:

Tak......... niestety
Dorota
PostWysłany: Nie 20:49, 18 Cze 2006    Temat postu:

<lol2>
Farmero
PostWysłany: Nie 19:04, 18 Cze 2006    Temat postu:

Ruska drukareczka która piszę jak stary rosyjski motocykl po ziemi?
zdzisekbutton
PostWysłany: Nie 18:21, 18 Cze 2006    Temat postu:

Ale ja nie moge tego wydrukować!
Dorota
PostWysłany: Nie 18:13, 18 Cze 2006    Temat postu:

No ja sie zgadzam z gosia Razz
Gosia
PostWysłany: Nie 18:08, 18 Cze 2006    Temat postu:

ja przeczytam ale dopiwero jak ja wydasz
i ma byc w twardej okladce!!!
Laughing
wiem ze jestem glupia
ale lepiej mi sie czyta ksiazki w twardej okladce
Radziu
PostWysłany: Nie 15:15, 18 Cze 2006    Temat postu:

HAHAHHAHAHAHAHAAHAHAHHHHHAHAHAHAHAHAAHAHAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH
TA KSIĄŻKA JEST ŚWIETNA KIEDY NASTĘPNE?
Dorota
PostWysłany: Pią 20:56, 16 Cze 2006    Temat postu:

Aj.... Biedaczek... ;P
A mnie nie wszyscy lubia... i nawet nie chce wiedziec kto mnie
\nie lubi ... bo to mnie NIEINTERESUJE ... krótko mówiąc Smile
zdzisekbutton
PostWysłany: Czw 15:28, 15 Cze 2006    Temat postu:

Ujjj mam nadzieje że kiedys ja przeczytasz. A jakby to powiedziec...????
No pisanie zabija stres. Ja w nie mam tak jak ty że wszędzie wszyscy sa dla mnie mili. MNie nikt nie lubi a pisanie ksiażki mnie rozluźnia
Dorota
PostWysłany: Śro 20:33, 14 Cze 2006    Temat postu:

Szostak chce ci sie pisać tą ksiażke?
Mi sie nie chce czytać, ale przeczytam później bo teraz
szkoda mojego cennego czasu Razz
zdzisekbutton
PostWysłany: Śro 20:30, 14 Cze 2006    Temat postu: Moja książka

Rozdział 1
Sklep

Był słoneczny ciepły dzień. Zenek leżał na kanapie. Nic nie chciał robić. Był zmęczony po wczorajszym koszeniu trawy. Zenek ma pole 20 arów i całe wykosił wczoraj scyzorykiem. Tak bolał go kciuk ze postanowił udać się do sklepu po bandaż i spirytus, aby odkazić ranę, po której pełznął właśnie ślimak. Ruszył do przedpokoju i ubrał kurtkę. Zenek nie dbał jak wygląda, bo zmasakrowana po wielkim pożarze twarz odstraszała nawet świnie. Zenek w połowie drogi przypomniał sobie ze nie ma butów. Ale już mu się nie chciało wracać. Poszedł dalej. Do sklepu doszedł po godzinie. Nic dziwnego najbliższy sklep jest w centrum Zyniacka a Zenek mieszka w małej wsi Warszawa pod Krakowem. Gdy wszedł do sklepu zauważył to, czego szukał: Aptekę. Szybko podszedł pod drzwi. Gdy otwierał drzwi przerażona sprzedawczyni wszczęła atak bombowy. Zenek usłyszał w głośniku głos kierownika:
-Proszę się kierować do wyjścia w sklepie jest bomba.
Zenek nie usłyszał ostatniego słowa i myślał, że w sklepie jest promocja bombonierek. Natomiast pracownica apteki i wszyscy klienci siedzieli pod ladą. Zenek powiedział:
-E Jest tu jakiś sprzedawca?
Sprzedawczyni podniosła rękę i nieśmiało zapytała:
-W, czym mogę służyć?
Zenek podszedł do niej a ona zemdlała. Wśród klientów wybuchła panika. Zenek potknął się na robaku i stracił przytomność.
Ocknął się w dziwnym miejscu. Przypominało mu schowek na miotły. Ale to była szafa. Zenek został przez cos zmniejszony. Był w środku szafki kuchennej. Oparł się o patelnię a ta zaskrzypiała. Po chwili usłyszał głosy.
-Skąd on się tu wziął panie ministrze?
-Nie wiem, nie wiem, ale ktoś za to odpowie. Przecież to człowiek!
Ktoś otworzył drzwiczki szafki. Do środka wjechał plastikowy czołg a za nim cztery jeepy. Z pierwszego jeepa wysiadł jakiś żołnierz. Z drugiego czterej a z trzeciego najwyraźniej dowódca armii. Natomiast w ostatnim jeepie siedział prezydent całej szafki. Żołnierze otoczyli ostatniego jeepa i zasalutowali. Wysiadł z niego mały klocek lego i rozwinął czerwony dywan, który zatrzymał się obok Zenka.
-Odmeldować się chce zostać z więźniem sam!
Mali żołnierze wskoczyli do jeepów i odjechali. Został tylko czołg.
-Witam cię w naszym zakładzie dla jeńców wojennych!
-Że, co?
-Jesteś więźniem politycznym? Słyszeliśmy, że w tym sklepie masz wysoka pozycje. Przyznaj się, to ty zalałeś nasza kryjówkę starym mlekiem?
-Nie!
Zenek przypomniał sobie jednak ta sytuacje. Mały generał podszedł do niego i wyjął z kieszeni coś podobnego do strzykawki tylko osiem razy mniejsze. Ukuł Zenka końcem igły a ten zasnął.
Zenek obudził się w śmierdzącym kiełbasą ciasnym miejscu. Włączył światło. Miejsce to wyglądało jak mała cela. Pod ścianą stało małe łóżko. Na suficie była zawieszona stara lampa a w ścianie cos brzęczało. Zenek podszedł do dwa razy większych od niego drzwi i zastukał w nie. Odsunęła się mała klapka i ktoś powiedział zachrypniętym głosem:
-Czego do jasnego bigosu?
Zenek przeraził się i odsunął się od drzwi. Zenek zrozumiał dopiero po godzinie, że porwała go rozwścieczona armia patelni. Był teraz więźniem malutkich zabawek, chociaż sam nie był wyższy od myszy. Zenek całą noc nie mógł spać. Zapomniałem zatkać kranu już pewnie zalało się całe mieszkanie. Myślał z niepokojem. Zenek nie grzeszył umysłem i chyba strażnik to zauważył, gdy Zenek próbował wywarzyć drzwi starym kefirem. Zenek starał się uciec za wszelką cenę. Raz nawet chciał wyskoczyć przez okno, ale było za wysoko.
Zenek był twardy, ale nie aż tak żeby wytrzymać uderzenie obślinionego cukierka. Gdy jakaś mała rozpuszczona wariatka osiemset razy większa od Zenka, upuściła cukierka prosto na ogródek więzienia. Zenek dostał w głowę. Stracił przytomność. Słyszał tylko krzyki.
-Panie dyrektorze ratunku!
-Pomocy, tu jestem!
Co to za krzyki? Czemu tu tak dziwnie pachnie? Zastanawiał się Zenek. Tymczasem największy malutki program informacyjny TVM 12 informował:
-Pod cukierkiem lezy ciągle czterech bandytów wtym jeden najgroźniejszy. Zenek the idiot. Został przygnieciony tym cukierkiem od strony śliny. Lekarze dają mu jeszcze dwie godziny zycia.
Zenek leżał spokojnie pod cukierkiem i myślał o kukurydzy.



Rozdział 2

W cukierku
Zenek usnął. Obudzil się w jakims śliskim a zarazem lepkim korytarzu. Pachniało tu jak w oborze. Cos kapało z sufitu. Buty Zenka przyklejały się do podlogi. Słychać było kapanie sliny. Zenek szedł przez ciasne korytarze aż natknął się na przeszkode nie do przejścia. Na kałużę……………
Na brzegu mafia kaloszowa wymieniała wlaśnie nielegalny cukier. Zenek niczym Jamek Bond wskoczył na patyk pływający łagodnie na brzegu. Ale był zbyt ciężki. Patyk się złamał.
Zenek został wyłowiony przez oddział mrówek-komandosów. Lekarz który miał opiekować się naszym bohaterem ciągle słuchał rosyjskiego techno. Był nałogowcem. Ćpał maryche i pił wódkę. Najlepszy był jednak dyrektor szpitala zlokalizowanego w starym kapciu babci. Chlał z procownicami osiem litrów na godzine! Dyrektor był również szmuglerem. Przeżucał ślimaki przez granice rosyjską. Ale za to otrzymywał premię od naczelnika poczty bo listonosze mieli w końcu czyste buty. Dyrektor w szpitalu nazywany był po prostu: Tasak. Więc nowi pacjenci troszkę się go bali. Sytuacja zmieniała się po „ wieczorku zapoznawczym”. Tasak miał wrednego zastepce. Zwali go: GNIDEX. Gnidex był ulubieńcem okolicznych meneli. Dawał im na piwo a potem odbierał w procentach ( wódki).
Gnidex czepiał się każdego ale nie Zenka. Zenek odstraszał swoja twarza nawet wściekłe osy.
Pewnej nocy gdy Zenek próbował porozmawiać ze szczoteczką do zębów Tasak wymknął się ze swojego gabinetu. Ale Zenek i tak to usłyszał. Jego uszy były bardzo wrażliwe po tym jak jakis pijany robotnik przewiercił mu głowę piłą mechaniczna.
Zenek niezgrabnie podszedł do drzwi. ( Nie można chodzić cicho mając przestrzeloną noge. Tastak naszczęście narąał się jak krowa i nic nie słyszał. Okazało się że poszedł do: DAMSKIEJ GARDEROBY!





TO JESZCZE NIE KONIEC!




WSZELKIE PRAWA ZASTRZEZONE

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group